Pasta harissa - smaczna ostrość


Nie wiem, jak u Was, ale u mnie sierpień to czas przetworów.
Było już kilka partii kiszonych ogórków, były mrożone mieszanki warzyw cukinie/ patisony/ cebula/ kalafior/ papryka/ czosnek/ kurki), było mrożenie bobu (mała porcyjka mieści się w moim makro) oraz borówek.
Teraz czas na piekielną pastę harissa.
Dotąd robiłam ją tradycyjnie z cukrem, ale okazuje się, że w wersji keto jest jeszcze lepsza!

Przygotuj:
7 małych, 200ml słoiczków umyj i wyparz - ja zwykle robię to w zmywarce na najgorętszym programie.

  • 1 kg bardzo ostrych świeżych papryczek
  • 2-3 halapeńo
  • 2 łyżki soli
  • 300 ml wody
  • 3 łyżki erytrytolu
  • 5-6 ząbków czosnku
Załóż jednorazowe rękawiczki. 
Umyj papryczki i odkrawaj zielony ogonek. Pokrój na 2-3 kawałki i absolutnie nie wyrzucaj środka papryki ani nasionek.
Czosnek obierz i włórz wraz z papryką i pozostałymi składnikami do garnka. Gotuj od momentu wrzenia 20minut na niewielkim ogniu na koniec porządnie zmiksuj uważając, by ni ci nie chlapnęło do oczu. Możesz też zblendować po zagotowaniu w blenderze do koktajli albo użyć thermomixa, co jest najprostsze.

Wersja na TM:
wrzuć składniki do naczynia, ustaw Varoma 20 min poz 2
następnie zmiksuj 50 sek poz 9

Gorącą harissę przelej natychmiast do wyparzonych słoiczków, solidnie zakręć i ustaw do góry dnem. Przykryj ręcznikiem by stygło powoli.
Tak przygotowaną harissę możesz przechowywać kilka lat w chłodnym miejscu. Nie trzeba jej pasteryzować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chrupiące tofu w czerwonym sosie